Horror z „happy end’em”
Niesamowitych emocji dostarczyli nam nasi chłopcy w trakcie Hazbi Pelikan Cup rozgrywanego 3 stycznia w Łowiczu. Wygraliśmy turniej, ale jeszcze nigdy nie byliśmy świadkami tylu zwrotów akcji i nieprzewidzianych zdarzeń. Padały samobójcze gole, bramkarze strzelali karne a wyniki meczów ważyły się do ostatniego gwizdka sędziego.
Zawody rozpoczęliśmy zgodnie z planem. Nie znaliśmy naszego pierwszego rywala, Zjednoczeni Stryków, ale po twardej grze i bramce Michała Olczaka wygraliśmy skromnie 1:0. W drugim spotkaniu zmierzyliśmy się z gospodarzem turnieju, Pelikanem „Biali”. Wynik 3:0 (Olczak, Lodziński, Barciński) w pełni oddawał naszą przewagę w tym meczu. W trzecim meczu w grupie B zmierzyliśmy się z naszym lokalnym rywalem, Pegazem Drobin. Nie udało się utrzymać pewnego prowadzenia 2:0 (Wydrzyński, Rutkowski) i po indywidualnym błędzie w obronie straciliśmy pierwszą bramkę w turnieju na 2:1. Stracona bramka, jak się później okazało, powinna być sygnałem ostrzegawczym dla naszej drużyny. Niestety, kolejny mecz z Mazovią Tomaszów Mazowiecki zakończył się porażką 0:1 po niefortunnej bramce samobójczej naszego zespołu. Przeciwnik zagrał w tył spotkaniu bardzo mądrze. Skupił się na grze obronnej i tylko sporadycznie atakował naszą bramkę. Jak widać, taktyka się opłaciła i zespół z Tomaszowa, dzięki wygranej, zajął pierwsze miejsce w grupie B. Wydawać się mogło, że drugie miejsce w grupie mamy pewne. Niestety wygrana Zjednoczonych Stryków nad Pegazem Drobin 3:0 komplikowała naszą sytuację. Na szczęście remis Pegaza z Mazovią 0:0 w kolejnym meczu sprawił, że wynik naszego ostatniego meczu w grupie nie miał znaczenia dla układu tabeli. Niestety, zła passa trwała nadal i mimo ambitnej gry zremisowaliśmy bezbramkowo z ostatnią drużyną w naszej grupie, Metalowcem Łódź. Pozwoliło to nam jednak zachować drugie miejsce i czekać na gry półfinałowe.
Dłuższa przerwa wyszła naszej drużynie na dobre. Półfinał z gospodarzem turnieju, pierwszym zespołem Pelikana (Zieloni), wygraliśmy pewnie 3:0 (Pawełkiewicz x2, Olczak). To, że piłka jest przewrotna mogliśmy przekonać się jednak w drugim meczu półfinałowym. Nasz grupowy rywal, Mazovia Tomaszów Mazowiecki, wydawał się być pewnym finalistą turnieju. Jednak ambitna gra drużyny Kasztelana Sierpc i skromne zwycięstwo 1:0, dały tej drużynie prawo do gry w finale.
Finał z udziałem naszego zespołu i Kasztelana to prawdziwy horror. Po 12 minutach regulaminowego czasu gry na tablicy wyników był wynik 0:0 i o końcowym wyniku decydować miały rzuty karne. Te lepiej zaczęli przeciwnicy, którzy po dwóch seriach prowadzili 2:1. Na szczęście w 3 kolejce rywale się pomylili a nam udało się zdobyć wyrównującą bramkę. W tym momencie rozpoczęliśmy strzelanie karnych, aż do wyłonienia zwycięzcy. W kolejnych seriach, na przemian myliły się obydwa zespoły a bramkarze popisywali się udanymi interwencjami. Dopiero 9 seria karnych (!) wyłoniła zwycięzcę całego turnieju. Na szczęście to przeciwnik pomylił się na linii 7 metra i mogliśmy cieszyć się z sukcesu (6:5).
Za najlepszego zawodnika w naszym zespole uznano Marcina Więckowskiego, a najlepszym bramkarzem turnieju został Kamil Zapytowski.
Gratulujemy chłopakom wygranej i dziękujemy za ogromne emocje w tych zawodach. Trenerzy dziękują Kierownikowi drużyny, a także wszytskim Rodzicom za doping.